Po kilku upalnych dniach przyszło długo wyczekiwane ochłodzenie. I właśnie w taki rześki poranek w środę 29 maja ze skandynawskim wiatrem we włosach ????zjawiliśmy się na parkingu, gdzie czekał na nas autokar. Na ostatnią w tym roku szkolnym wycieczkę pod opieką profesorki Sławomiry Dziewięckiej i profesora Karola Winiarskiego wybrali się uczniowie klasy II a oraz kilku osób z klasy I c. Celem naszej wyprawy był królewski gród – Kraków. Ponieważ na wycieczkę pojechali uczniowie z grupy humanistycznej i historycznie zainteresowane osoby z klasy matematycznej – plany mieliśmy ambitne i naukowe.
Pierwszym z odwiedzonych w tym dniu muzeów był oddział Muzeum Narodowego i wystawa „Malarstwo polskie XIX w.” w Sukiennicach. Wszystkie obrazy, które znacie z podręczników historii, języka polskiego, czy plastyki są na tej wystawie i możne je „na żywo” zobaczyć. Większość zwiedzających jest oszołomiona liczbą znakomitych dzieł zgromadzonych w jednym miejscu. Można więc dzięki pracom Piotra Michałowskiego, A. Grottgera, J. Malczewskiego odtwarzać historię powstańczą i losy polskich zesłańców, potem można przywołać lata chwały patrząc na wielkie dzieła Matejki z Hołdem pruskim na czele, by w końcu rozmarzyć się patrząc na polski pejzaż z obrazów Chełmońskiego, Stanisławskiego, Gierymskiego, czy Malczewskiego.
Potem postanowiliśmy odwiedzić Muzeum Książąt Czartoryskich, aby na własne oczy przekonać się, czy to prawda, że jest tam równie patriotycznie co europejsko i czy „Dama z gronostajem” ma się dobrze. W istocie, wszyscy byli zachwyceni. Muzeum po trwającym kilka lat remoncie jest funkcjonalne i nowocześnie prezentuje eksponaty, a że ma co prezentować zwiedzający z zachwytem oglądają kolekcję księżnej Izabeli i jej potomków.
Z dumą patrzyliśmy zwłaszcza na „Damę z gronostajem” Leonarda da Vinci, „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem” Rembrandta van Rijn, czy ryciny Albrechta Dürera. Obok malarstwa, rysunków, grafiki i rzeźby wrażenie robiły także: broń, numizmaty, biżuteria, przedmioty codziennego użytku, sarkofagi, mumie, relikwie. Ogromna część obiektów związana jest z pamięcią narodu, są to m.in. buławy hetmańskie, trofea wiedeńskie, pamiątki po Tadeuszu Kościuszce, generale Kniaziewiczu, maska pośmiertna Chopina.
Smutno tylko robiło się, kiedy co chwilę przewodnik mówił o kolejnych bezcennych pamiątkach, które ginęły w zawieruchach wojennych kradzione przez zaborców i okupantów – jak miecze spod Grunwaldu, czy insygnia koronacyjne królów polskich.
Ostatnim punktem wycieczki była wizyta w teatrze, ale zanim tam dotarliśmy spojrzeliśmy z czułością na Rynek Starego Miasta. Chętnie obejrzeliśmy Kościół Mariacki, Sukiennice, Barbakan, perły naszej architektury – kościół św. Andrzeja i kościół św. Piotra i Pawła. Nawet średniowieczny układ rynku według lokacji na prawie magdeburskim ???? wydał się wszystkim niezwykle urokliwy.
Jak już powiedziano ostatnim punktem był teatr, a konkretnie krakowski Teatr Bagatela, w którym obejrzeliśmy znakomitą komedię „Pensjonat Pana Bielańskiego”. Przedstawienie śmiało można polecić, bo jest to doskonała adaptacja XIX wiecznej sztuki niemieckiego komediopisarza przenosząca akcję do Krakowa, z delikatnymi odniesieniami do współczesności. Dodatkowo świetne pomysły inscenizacyjne,znakomity humor zarówno sytuacyjny, jak i językowy w połączeniu z brawurową grą aktorską zapewniły rozrywkę na najwyższym poziomie.
I tak, pełni wrażeń BARDZO późnym wieczorem dotarliśmy do Sosnowca.
Z pewnością jeszcze nie raz wrócimy do Krakowa – może tym razem na żydowski Kazimierz i do kolejnego krakowskiego teatru.
© IV LO z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Stanisława Staszica