Trzy tygodnie ferii zimowych brzmi jak marzenie i – wierzcie lub nie – w naszym wypadku doszło do jego realizacji! W poniedziałek 25 marca, zgodnie ze staszicowską tradycją, wyjechaliśmy w porannych godzinach (my, mam tu na myśli: klasy 1a i 1c) na obóz narciarski.
Tę wycieczkę pamięta się najlepiej – tak mówili nasi starsi koledzy, a także rodzice. Nie sposób się nie zgodzić. To same ciekawe rozmowy, niezliczone powody do śmiechu („Gdzie jest…?”) i wiele nowych doświadczeń – zarówno narciarskich, jak i kulturowych oraz kulturalnych! A takie chwile zapadają w pamięć na długo.
W przybliżeniu 92% wszystkich uczestników uprawiało jeden ze sportów zimowych – jazdę na nartach lub snowboard. Zostawili po sobie ślady na stokach Białki Tatrzańskiej, Witowa, Szymoszkowej, Jurgowa .Wszystkie stoki nasze! Jesteśmy wdzięczni naszym instruktorom, naprawdę najlepszym na świecie! Cierpliwością do uczących się wykazali się: profesorowie:Izabela Bałtrukiewicz, Wioleta Garnik oraz Jarosław Mizerski.
Pozostała część grupy, czyli dziarscy chodziarze z wychowawczyniami prof. Jolantą Grzywnowicz i prof. Agnieszką Siechowską, pokonali w tym czasie aż 95 kilometrów! Wyprawy pod Wielką Krokiew, Gubałówkę, Krupówki, do Willi Atma, ale przede wszystkim wspinaczki w górę uliczki, przy której znajdował się nasz dom wypoczynkowy, pozwoliły spalić podobną liczbę kalorii, co u naszych sportowców. Niesamowicie ucieszył nas fakt, że tłusty czwartek wypadł w trakcie naszego pobytu w Tatrach… padały same rekordy! 16 świątecznych pączków, 50 zjedzonych pierogów ruskich (za jednym posiedzeniem!), 8 zapiekanek w ciągu godziny – to tylko kategoria indywidualna!
Nie zabrakło matematyki. Zbieraliśmy się (my, mam w tym konkretnym przypadku na myśli: klasa 1a), żeby rozwiązywać zadania z trygonometrii. (Co to byłaby za wycieczka bez zadanek?!).
Matematycy to nie tylko ścisłowcy – jesteśmy prawdziwie wszechstronni i lubimy sztukę, a mieliśmy z nią do czynienia w ciągu tego tygodnia. Wielką dyskusję wywołała interpretacja spektaklu „Człapówki” wystawianego w Teatrze im. Stanisława Witkiewicza, a także prace Władysława Hasiora.
Wjechaliśmy na Gubałówkę, jedliśmy oscypki, piliśmy herbaty z imbirem, pływaliśmy po lodzie na łyżwach, zrobiliśmy sobie zdjęcia z charakterystycznym białym niedźwiedziem, spotkaliśmy górali (takich z krwi i kości).
A to wszystko miało miejsce w Zakopanem, w przeciągu 604800 sekund, czyli 10080 minut, a także 168 godzin (dla mniej zaawansowanych: w ciągu jednego tygodnia).
(Ta relacja powstaje w drodze powrotnej. Stoimy w korku na wysokości Lubienia. Zakopianka też ma swoje uroki, podobnie jak cały ten wyjazd.)
Zuzanna Karcz
Serdecznie zapraszamy do przeglądania galerii z wydarzenia.
© IV LO z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Stanisława Staszica